Szóste spotkanie przy okazji naszego weekendowego cyklu i szósty weekend, to dla mnie czas spędzony z grą, co do której mam ogromny wręcz sentyment. To tytuł, który wspominam naprawdę bardzo i gra, do której bardzo chętnie wracam, mimo że od premiery minęło już prawie siedem lat. Najbliższe dni więc dla mnie, to powrót do pięknej, post apokaliptycznej, a dodatkowo świątecznej przy tym wizji Nowego Jorku – miasta będącego świadkiem ogromnej pandemii i niezliczonych ludzkich dramatów.

Tom Clancy’s: The Division

Opracowana przez szwedzkie, znajdujące się w Malmo ,studio deweloperskie Massive Entertainment, wydana przez francuski koncern Ubisoft gra Tom Clancy’s: The Division, to (a wiem, że będę w tej opinii bardzo odosobniony) moim zdaniem najlepszy tytuł wywodzący się ze stajni francuskiego wydawcy oraz jedna z moich ulubionych gier ósmej generacji konsol.

Żeby jednak nie być kompletnie gołosłownym – zarówno pierwszą część cyklu, jak i Tom Clancy’s: The Division 2 udało mi się skończyć wraz z platynowymi trofeami na konsoli PlayStation 4. Dodatek Warlords of the New York do Division 2 przeszedłem również na konsoli Xbox Series X, a do wspomnianych dwóch części serii regularnie wracam aktualnie właśnie na konsoli z obozu zielonych.

Na mój zachwyt tym tytułem składa się wiele czynników, ale żaden z nich nie jest szczególnie wyjątkowy.

Scenariusz The Division to kawał fajnej historii

Po pierwsze – jestem olbrzymim fanem wizji świata, który sypie się ku upadkowi – uwielbiam wszystko, co związane z gatunkiem katastroficznym, chociaż nie wszystko, wiadomo, trzyma odpowiedni poziom fabularny, czy też realizatorski. Uwielbiam wszelkie wariacje na temat post apokaliptycznej przyszłości, a im bardziej rzeczywisty jest koncept, im bardziej dopracowany, tym łatwiej mi się z nim utożsamić i zatracić w stworzonym przez scenarzystów świecie.

I tak właśnie jest z The Division. Nie wiem, ile z osób grających w ten tytuł miało okazję poznać dogłębnie zarówno linię fabularną, jak i dziesiątki towarzyszących jej wątków pobocznych, ale projekt ten jest niezwykle bogaty pod względem przygotowanej tutaj historii. Składa się na to nie tylko ogólny koncept (całkiem fajny zresztą), kampania fabularna, ale moim zdaniem przede wszystkim te wszystkie strzępki informacji, które scenarzyści ukryli w grze chociażby w świetnie pomyślanych i bardzo dobrze zrealizowanych echach mieszkańców Nowego Jorku.

To są naprawdę bardzo interesujące historie, nadające głębi ogólnej linii scenariusza, a niektóre z nich dosłownie chwytają za serce. Studio Massive Entertainment miało naprawdę bardzo dobry pomysł na sposób wzbogacenia historii i nakreślenia kompletnej wizji otaczającej gracza rzeczywistości.

Po drugie – realizacja tej gry pod względem artystycznym, to moim zdaniem bardzo dobre osiągnięcie – świąteczna wizja Nowego Jorku wygląda obłędnie, graficznie gra nie zestarzała się zupełnie, a niektóre z lokacji są tak świetnie zaprojektowane, już na etapie koncepcyjnym zapewne, że na długo zapadają graczom w pamięć.

Setting The Division to świat, który zachwyca wyglądem, bardzo łatwo wciąga w swoje podwoje i przytłacza emocjonalnie przedstawionymi tu realiami. To gra, do której idealnie pasuje stwierdzenie, że jest wręcz nasiąknięta klimatem – a to naprawdę nie jest częste osiągnięcie w przypadku wysokobudżetowych produkcji.

Po trzecie – Tom Clancy’s: The Division daje naprawdę sporą ilość frajdy i gwarantuje godziny fajnie spędzonego czasu. Owszem, gra nie jest idealna pod względem zaproponowanej tu mechaniki rozgrywki, można narzekać na część z rozwiązań, czy też niektóre z uproszczeń – zdaję sobie sprawę, że tytuł ten idealny nie jest, ale spełnia podstawową rolę gry video – angażuje i bawi. I to jest dla mnie najważniejsze.

I po czwarte – zbliżają się święta, to okres, w którym włączając wieczorem konsolę, obserwując padający za oknem śnieg, czy też patrząc na stojącą w pokoju choinkę zawsze pomyślę o The Division. O świętach w wydaniu Massive Entertainment i o tym, że wielu z bohaterów opowiedzianej w tej grze historii nawet do nich nie dotrwało.

Emocjonalnie pierwsza część The Division wykonuje fenomenalną wręcz pracę. Więcej takich gier poproszę!

Autor:Łukasz Skowroń

Ogromy fan dobrych fabularnie seriali - dramatów, science-fiction i skandynawskich kryminałów. Poszukiwacz nieanglojęzycznych perełek serialowych, w których historia i scenariusz stoją na wysokim poziomie. Lobbysta gier, nie platform. Miłośnik komiksów, pod warunkiem, że nie jest to Marvel.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *