W zatłoczonym tygodniu premier komiksowych, gdy nowości wydawnicze walczą o uwagę czytelników, prawdziwy triumf należy do tych dzieł, które oferują nie tylko rozrywkę, ale i głębię. Takim właśnie zwycięzcą tego tygodnia okazuje się dla mnie Everything Dead & Dying.

Najnowsza seria od wydawnictwa Image Comics, nie tylko przykuwa wzrok, ile hipnotyzuje swoją mroczną, liryczną wartością. To nie jest kolejna opowieść postapokaliptyczna; to medytacja na temat żałoby, nadziei i niezniszczalności ludzkich więzi, rozgrywająca się na ruinach świata.

Za tę niezwykłą wizję odpowiada utalentowane quartet kreatywny: scenarzysta Tate Brombal (House of Slaughter) oraz artysta Jacob Phillips, kolorystka Pip Martin i liternik Aditya Bidikar. Ich wspólne dzieło to majstersztyk tonalnych kontrastów: z jednej strony surowy, niemal brutalny realizm, z drugiej – ulotne, oniryczne sekwencje, które przecinają woal rozpaczy delikatnym promieniem światła. To opowieść, w której pozornie znane motywy zostają odnowione i splecione w nową, fascynującą całość, wciągając czytelnika bez reszty już od pierwszych stron.

Tytuł Everything Dead & Dying jest przewrotny i dosłowny jednocześnie. Przez większość pierwszego zeszytu autorzy mistrzowsko grają z oczekiwaniami odbiorcy, prowadząc narrację w kierunku dobrze znanych konwencji, by ostatecznie wywrócić je do góry nogami w finale o druzgocących konsekwencjach. To posunięcie, które nieodwracalnie zmienia nie tylko misję głównego bohatera, Jacka, ale rzuca także nowe, niepokojące światło na losy całego uniwersum.

Serce tej opowieści bije w scenach pomiędzy Jackiem, a jego córką Daisy, gdzie apokaliptyczna rzeczywistość odpuszcza, ustępując miejsca intymności opowiadanej bajki na dobranoc. To właśnie w tych cichych, czułych momentach Brombal odsłania prawdziwy geniusz swojej narracji. Stopniowo, warstwa po warstwie, demontuje on wyidealizowany obraz ojcostwa, odsłaniając tragiczną, pełną pęknięć psyche człowieka zmuszonego do życia w koszmarze.

Artystycznie seria jest absolutnym fenomenem. Phillips i Martin tworzą wizualną symfonię chaosu i spokoju. Dynamiczne, niekiedy brutalne sekwencje walki kontrastują z wyciszonymi, nostalgicznymi retrospekcjami, które uderzają z podwójną siłą. Każde wspomnienie nie tylko buduje świat, ale także pozostawia realny, emocjonalny ślad na Jacku, a przez to – na czytelniku.

To, co ostatecznie wyróżnia Everything Dead & Dying na tle innych historii o zombie i końcu świata, to jej głęboko humanistyczne jądro. Unika ona taniego szokowania na rzecz autentyzmu emocjonalnego. To studium traumy i mechanizmów przetrwania, opowieść tak osobista, jak uniwersalna. Jack nie jest tu jedynie archetypem twardziela, ale złożonym portretem człowieka, który każdego dnia mierzy się z niewyobrażalną stratą.

Everything Dead & Dying to lektura wymagająca i momentami wstrząsająca. Lecz dla tych, którzy odważą się wejść do jej wyrafinowanego, choć okrutnego świata, czeka niezapomniana podróż – głęboko poruszający traktat o miłości, przetrwaniu i tym, co tak naprawdę odróżnia życie od egzystencji. Jestem zachwycona.

Rating
Autor:Aneta Lenkiewicz

Książki (historia, biografia, dramat), komiksy (szczególnie wydawnictwa Image Comics) oraz seriale (dramat, dobry horror) pochłaniam w ogromnych ilościach. Dużo też gotuję, ale na tym polu nie mam żadnych sukcesów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *