Bieguni Olgi Tokarczuk, to książka, z której sklasyfikowaniem mam ogromne problemy – raz to bowiem esej, raz refleksja, czasem pamiętnik, a nieraz też fikcja. Autorka snuje opowieść złożoną z dziesiątek różnych fragmentów – splatając je w przepiękne przemyślenia na temat natury podróży w XXI wieku. Ale nie tylko – to też krótki przystanek nad kaprysami ludzkiej anatomii i zachowania na wszech czas tego, co śmiertelne.
Powieść ta, opowiadana przez bezimienną podróżniczkę, stanowi swoisty zlepek refleksji i swobodnych przemyśleń o naturze przemieszczania się, które przeplatane są krótkimi opowieściami: o mężczyźnie, którego żona i dziecko znikają podczas wakacji na Chorwackiej wyspie, o anatomie Filipie Verheyenie, o podróży serca Chopina do ojczyzny, o ucieczce zdesperowanej gospodyni domowej i wielu, naprawdę wielu innych…
Wszystko skoncentrowane zostało wokół tematyki nieustannego ruchu – psychologii tegoż, wymiaru humanistycznego oraz jego relacji do innych form istnienia. To książka silnie kwestionująca sens stałości i życia zakorzenionego – to idea, która daje życie poszczególnym, luźno ze sobą powiązanym wątkom. To powieść o ruchu, zarówno w fizycznym, jak i metaforycznym znaczeniu, o przemyślanych pielgrzymkach i wypadach bez celu, o wędrówkach ciała i umysłu, ale też o wolności i związanej z nią bezpośrednio ucieczce.
Olga Tokarczuk zdaje się przy tym szczegółowo analizować ulotność, kruchość – można by rzec – ludzkiego ciała oraz absurdalną nadzieję, że kruchość ową można zachować na dłużej. Jak zresztą pisze:
Stojąc na przeciwpowodziowym wale, wpatrzona w nurt, zdałam sobie sprawę, że – mimo wszelkich niebezpieczeństw – zawsze lepsze będzie to, co jest w ruchu, niż to, co w spoczynku; że szlachetniejsza będzie zmiana, niż stałość; że znieruchomiałe musi ulec rozpadowi, degeneracji i obrócić się w perzynę, ruchome zaś – będzie trwało nawet wiecznie.
Świat w głowie, Bieguni, Olga Tokarczuk
Już od pierwszych stron widać, dlaczego Tokarczuk jest niezwykle uznaną w dorobku i cenioną pisarką. Proza tętni intelektem, a każda fraza skłania do refleksji – język polski pięknie oddaje niuanse niesamowitych, ubranych w przepiękne zdania myśli autorki. Książka więc pod tym względem zachwyca, szczególnie pierwszoosobowe fragmenty, w których narratorka snuje filozoficzne rozważania o lotniskach, hotelach i psychologii podróży. To właśnie te krótkie, aforystyczne przemyślenia zawierają najgłębsze spostrzeżenia. I często to te przemyślenia właśnie najbardziej zapadały mi w pamięć.
Wśród opowieści szczególnie wyróżniają się historie Kunickiego (który traci rodzinę podczas wakacji) i doktora Blaua (mającego obsesję na punkcie anatomii), a także poruszająca ucieczka Annuszki, matki niepełnosprawnego chłopca, w moskiewskie metro. Tokarczuk łączy je motywem wolności i zniewolenia – zarówno fizycznego, jak i mentalnego. Jej bohaterowie doświadczają zarówno euforii bycia obywatelem nigdzie, jak i przerażenia tej wolności.
Choć Bieguni czasem brakuje spójności, a poszczególne wątki nie składają się w jedną całość, eksperyment literacki Tokarczuk udaje się. To dzieło oryginalne, ale i znajome. Tokarczuk tworzy prozę pełną empatii i transcendencji, sięgając po coś, co sama nazywa perspektywą czwartej osoby – narrację wykraczającą poza tradycyjny wszechwiedzący trzecioosobowy punkt widzenia. Bieguni to także opowieść o życiu bez granic, hołd złożony wolności przemieszczania się. W świecie, gdzie bycie znikąd jest postrzegane jako coś negatywnego Tokarczuk pokazuje, że nigdzie i wszędzie to synonimy, a nie przeciwieństwa.
Największym minusem książki jest fakt, że jej części nie tworzą spójnej całości. Mimo to bogactwo pomysłów i piękno języka rekompensują tę niedoskonałość. Bieguni to dzieło, które zapada w pamięć – i które będąc moją pierwszą książką autorki z pewnością nie będzie ostatnią.