Powieść Tell Me Lies autorstwa Caroli Lovering, w momencie rynkowego debiutu nazwana została książką lata 2018 roku – i to przez znaczące na rynku amerykańskim redakcje, w skład których wchodzą między innymi: US Weekly, Vogue, Cosmpolitan, czy też PopSugar. Niestety powstałemu na jej kanwie serialowi, za którym stoi stacja telewizyjna Hulu, daleko nie tylko do serialu tegorocznej jesieni, ale i do dobrego serialu w ogóle.

Ale nie oszukujemy się – to nie jest wina producentów tego projektu – zwyczajnie materiał źródłowych nie pozwala na rozwinięcie skrzydeł, bowiem nie tylko w żaden sposób nie jest to książka ambitna – nie jest to też powieść wartościowa, nie jest również powieścią fabularnie ciekawą – ot jest to historia, która w naszym życiu do niczego potrzebna nie jest. A to i tak wydaje mi się generalnie bardzo delikatne określenie na to, jak pod wieloma względami Tell Me Lies słabym tworem popkultury jest.

Ale ja tutaj o książce rozwodzić się nie będę, skupię się za to na serialu, którego pierwszy, dziesięcioodcinkowy sezon zadebiutował w listopadzie na łamach platformy streamingowej Disney+.

O co w Tell Me Lies w ogóle chodzi?

Z założenia, Tell Me Lies opowiada historię związku młodej kobiety z mężczyzną, który potrafi manipulować i kiedy wymaga tego sytuacja wie, jak być czarujący – głównymi bohaterami opowieści jest Lucy Albright (Grace Van Patten) oraz Stephen DeMarco (Jackson White), którzy spotykając się na studiach uniwersytetu Baird, są w wieku, w którym proste, często błahe decyzje, finalnie prowadzą do poważnych konsekwencji. Ich romans zaczyna się dla kampusowych miłości typowo, ale relacje pomiędzy nim bardzo szybko stają się bardzo toksyczne, wpływając nie tylko na ich życie, ale również na życie ich przyjaciół.


Jeżeli na tym już etapie jesteście zainteresowani, to jest to również moment, w którym rozpoczną się Wasze rozczarowania dotyczące fabuły – generalnie historia opowiedziana w Tell Me Lies jest chyba najsłabszą stroną tego serialu. Scenariusz projektu jest do bólu wręcz płaski, bez żadnych interesujących wątków, a te które początkowo próbują się na takie stylizować i tak finalnie wychodzą może nie tyle miałko, co są skutecznie tłumione przez inne, nic nie znaczące kwestie fabularne.

Nie zrozumcie mnie źle – w tym serialu nie dzieje się nic interesującego. Życie studentów zostało spłaszczone do ciągłych imprez, narkotyków oraz seksu. Historia tutaj zawarta nie próbuje ukazać nam żadnej głębi, szczególnie między występującymi tu postaciami – wszystko jest takie wyprane z emocji, infantylne i po prostu głupie. Dialogi wołają niestety o pomstę do nieba, a sama konstrukcja postaci sprawia, że nie da się na dłuższą metę polubić żadnej z nich… idźmy dalej – większość z nich jest niestety irytująca i to nie w dobrym tego słowa dla sztuki aktorskiej znaczeniu.

Główni bohaterowie zachowują się w sposób wielokrotnie irracjonalny – Lucy dla przykładu jest, jak to zresztą podsumował jeden z bohaterów tego serialu, postacią naprawdę niedojrzałą emocjonalnie, pozbawioną instynktu samozachowawczego, a jej działania pozbawione są niestety jakiejkolwiek, elementarnej wręcz logiki. Ilość głupot fabularnych i dziwne zachowania bohaterów naprawdę męczą z każdym odcinkiem coraz bardziej, a tych niestety jest aż dziesięć.

Dodatkowo serial epatuje ogromną wręcz, przesadną ilością scen seksu – praktycznie każda interakcja pomiędzy bohaterami kończy się seksem. Żeby to jeszcze było jakoś emocjonalnie chociaż uzasadnione, żeby ten pociąg pomiędzy postaciami dało się wyczuć, żeby to jeszcze było choć odrobinę dozowane – to nie… autorzy Tell Me Lies wykorzystują każdą wolną chwilę, by zaprezentować nam kolejne miłosne ekscesy – średnie pod względem realizacji oraz szerszego wydźwięku. Pełniące za to rolę fabularnego zapychacza, który ma sztucznie rozciągnąć i tak ciągnące się niemiłosiernie epizody.

Mniej więcej w połowie serialu, każda kolejna seksualna interakcja pomiędzy bohaterami Tell Me Lies wywołuje raczej uczucie zażenowania, mimowolne przewracanie oczyma, niż jakiekolwiek zainteresowanie – płytkie to wszystko jest bardzo.

Dodatkowo błędy popełnione zostały już na poziomie castingów do Tell Me Lies i sukcesywnie popełniane są przez twórców innych, podobnych produkcji, w których osoby młode, wielokrotnie nastoletnie odgrywane są przez aktorów bardzo dojrzałych, często zbliżających się do swoich 30. urodzin. Ciężko przejść nad tym do porządku dziennego, brak tu jakiegokolwiek uzasadnienia ze strony realizatorskiej i w ogromny wręcz sposób zaburza to wczucie się w przygotowaną przez twórców historię.

Nie, żeby było warto, ale poważnie – wiek aktorów wcielających się w rolę nie tylko Lucy, czy Stephena nieustannie wręcz razi, nie pozwala w odpowiedni sposób skoncentrować się na odbiorze występujących w Tell Me Lies postaci. To wprowadza bardzo ciężki do zignorowania dysonans i ma naturalnie wpływ na ocenę końcową projektu.

Która po kilku powyższych akapitach raczej zaczyna się w miarę klarować – ale naprawdę ciężko mi znaleźć w Tell Me Lies elementy pozytywne. Jedyne, do czego nie mogę się przyczepić, to sama realizacja techniczna serialu – ta, jak to przystało na stację telewizyjną Hulu, która za projekt odpowiada, stoi na bardzo wysokim poziomie. Znacznie przewyższającym wszystkie pozostałe elementy tego serialu. Co boli tym bardziej, iż gatunek 'teen drama’ również nie tylko zasługuje, ale i zdecydowanie potrzebuje dobrych, ciekawie zrealizowanych historii. Tell Me Lies jednak do nich nie należy.

Mimo jednak tego popularność i odbiór Tell Me Lies wśród użytkowników platformy Disney+ na tyle usatysfakcjonował stację, że zdecydowano się zamówić drugi sezon serialu – nie mam pojęcia po co, nie mam też pojęcia o czym ewentualnie drugi sezon być może. Wiem jedynie, że cokolwiek wydarzy się dalej, jest to nam widzom najzwyczajniej w świecie zbędne.

Ocena:
Autor:Łukasz Skowroń

Ogromy fan dobrych fabularnie seriali - dramatów, science-fiction i skandynawskich kryminałów. Poszukiwacz nieanglojęzycznych perełek serialowych, w których historia i scenariusz stoją na wysokim poziomie. Lobbysta gier, nie platform. Miłośnik komiksów, pod warunkiem, że nie jest to Marvel.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *