Chyba najgorszym elementem drugiego zeszytu Spawn (czerwiec 1992 roku) jest scenariusz, a konkretnie zawarte w nim mono/dialogi – Todd McFarlane chyba ciągle próbuje odnaleźć się również w roli scenarzysty i póki co są to dość karkołomnie prowadzone wysiłki. Z drugiej strony, pod wieloma względami, jest to typowe prowadzenie historii z końca początku lat 90. XX wieku.

Spawn #2 i kontynuowany story-arc „Questions: Part 2” stawia przed nami (oraz głównym bohaterem) kolejne pytania, które w większości pozostają bez odpowiedzi. Al jednak systematycznie zaczyna składać wszystkie przebłyski świadomości w całość, przypominając sobie między innymi wyraźniej swoją małżonkę, czy byłego przełożonego z wojska (Jason Wynn), który w kontekście kreacji Spawna jest postacią niezwykle istotną.

Drugi zeszyt Spawn to również wprowadzenie kluczowej dla serii postaci – Clown/Violator – chociaż sposób, w jaki dokonał tego Todd McFarlane pozostawia moim zdaniem wiele do życzenia. Wolałbym chyba odkryć prawdziwą formę Violatora na ostatniej karcie komiksu – zamiast tego mamy wgląd w wygląd postaci kilkukrotnie na łamach tego zeszytu, więc gdzieś ten element zaskoczenia nie ma odpowiedniej siły przebicia.

Jest tez kilka scen wyjątkowo głupich, żeby nie powiedzieć usytuowanych w tej historii w sposób kompletnie bezmyślny – Spawn zmieniający się w białego blondyna wywołał u mnie raczej uczucie żenady i politowania, idący za tym dialog w formie 'ale ja jestem czarnuchem’ tylko pogłębia dziadostwo tej sceny. Zresztą, jak już wspomniałem na początku, Spawn #2 składa się z wielu kwestii, które wypadają często co najmniej kiczowato.

Mogłoby się zdawać, że sytuację będzie ratował wspomniany Clown/Violator, bo stanowi on główny punkt ciężkości dla Spawn #2 – zresztą jest to, oprócz głównego bohatera, jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci serii. Tyle, że jego wypaczone, zdegenerowane poczucie humoru jest dla mnie o wiele za bardzo męczące i przerysowane, co nasila się wraz z rozwojem tego zeszytu, kiedy to zwyczajnie byłem już zmęczony jego nieustannym żartem przeplatanym bezsensownymi tyradami.


Trzeba mieć na uwadze, że to dopiero drugi zeszyt Spawn, staram się być więc odrobinę wyrozumiały, jednakże to, co dane mi było w nim przeczytać nie do końca mi się podoba. Za to styl graficzny Todda ciągle na bardzo wysokim poziomie.

Rating
Autor:Łukasz Skowroń

Ogromy fan dobrych fabularnie seriali - dramatów, science-fiction i skandynawskich kryminałów. Poszukiwacz nieanglojęzycznych perełek serialowych, w których historia i scenariusz stoją na wysokim poziomie. Lobbysta gier, nie platform. Miłośnik komiksów, pod warunkiem, że nie jest to Marvel.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *