Człowiek ze Stali, przez ponad pół wieku postrzegany jako postać niezniszczalna, okazał się równie śmiertelny, jak zwykli ludzie, którzy dotychczas patrzyli na niego z podziwem. W styczniu 1993 roku, na ostatnich stronach wydania Superman #75, świat komiksów i czytelnicy wstrzymali oddech: po epickiej walce z potworem Doomsday’em, Superman – najsłynniejszy i najbardziej ukochany bohater – zmarł na skutek odniesionych ran.
Ta scena stała się jednym z najbardziej ikonicznych momentów w historii popkultury, a strata Supermana wstrząsnęła zarówno uniwersum DC, jak i rzeczywistym światem.
Kryzys wydawnictwa DC Comics
Aby zrozumieć, dlaczego wydawnictwo DC zdecydowało się na tak radykalny krok, trzeba cofnąć się do początku lat 90. XX wieku. W tamtym okresie DC Comics wyraźnie ustępowało Marvelowi pod względem sprzedaży, zajmując zaledwie 20% rynku. Nawet mniej znaczące tytuły konkurencyjnego wydawnictwa sprzedawały się lepiej, niż flagowe serie DC. Firma była zdeterminowana, by odzyskać pozycję lidera i potrzebowała historii, która przyciągnie uwagę nie tylko fanów, ale także mediów głównego nurtu.
Początkowo planowano zupełnie inną opowieść: ślub Clarke’a Kenta z Lois Lane, mający być zwieńczeniem ich wieloletniego romansu. Pomysł wzorowano na sukcesie Marvela, który w 1987 roku połączył Petera Parkera i Mary Jane. Jednak plany te pokrzyżował serial Lois i Clark: Nowe Przygody Supermana, który również zamierzał skupić się na ślubie pary. DC zostało zmuszone do zmiany strategii.
Po prostu go zabijmy
Wśród sfrustrowanych pisarzy padł wówczas słynny żart Jerry’ego Ordwaya: „Po prostu go zabijmy„. Ku zaskoczeniu wszystkich, pomysł został potraktowany poważnie. Mike Carlin, redaktor naczelny serii o Supermanie, uznał, że świat zaczął postrzegać Supermana jako oczywisty element rzeczywistości. „Pokażmy, jak wyglądałby świat bez niego” – stwierdził. Tak narodził się plan: zabić Supermana w styczniu 1993 roku, a następnie przywrócić go do życia w czerwcu, w Adventures of Superman #500.
Doomsday, czyli zabójca z Kryptonu
DC potrzebowało jednak przeciwnika, który mógłby pokonać Niezłomnego. Żaden z istniejących złoczyńców nie pasował do tej roli, więc stworzono Doomsday’a – genetycznie zmodyfikowanego potwora, którego jedynym celem było zniszczenie Supermana. Jego wprowadzenie było stopniowe: pierwsze wzmianki pojawiły się w listopadzie 1992 roku (Superman: The Man of Steel #17), a kulminacja nastąpiła w starciach z Ligą Sprawiedliwości i ostatecznej walce z Supermanem.

W Superman #75 obaj przeciwnicy zadają sobie śmiertelne ciosy. Superman zwycięża, ale sam umiera na rękach Lois Lane, a jego postrzępiona peleryna pozostaje jako symboliczny nagrobek.
Sukces i dziedzictwo
Śmierć Supermana okazała się fenomenalnym sukcesem. Superman #75 sprzedał się w 4 milionach egzemplarzy, stając się najlepiej sprzedawanym komiksem roku i historii serii. Udział wydawnictwa DC Comics w rynku skoczył do 31%, a Marvel tymczasowo stracił pozycję lidera.
Jednak ta historia to nie tylko triumf. Zapoczątkowała erę „szokujących” zwrotów akcji w komiksach, które w późniejszych latach często prowadziły do przesytu i krytyki. Mimo to śmierć Supermana pozostaje jednym z najważniejszych momentów w historii komiksu – przypominając, dlaczego Człowiek ze Stali to coś więcej niż bohater: to symbol nadziei.
Śmierć Supermana w 1993 roku wstrząsnęła nie tylko światem komiksowym, ale całym popkulturowym krajobrazem. Jednak prawdziwe wyzwanie dopiero miało nadejść – jak wskrzesić ikonicznego bohatera, nie dewaluując jego heroicznej ofiary i zachowując wiarygodność narracji? Kontynuujmy więc opowieść o kreatywnym wyzwaniu, komercyjnym fenomenie i nieoczekiwanych konsekwencjach, które na zawsze zmieniły przemysł komiksowy.
Żałoba w uniwersum DC Comics
Po śmierci Człowieka ze Stali, DC wprowadziło przejmujący cykl „Funeral for a Friend”, który w mistrzowski sposób ukazywał pustkę pozostawioną po bohaterze. Szczególnie poruszająca była scena w barze Bibbo Bibbowskiego, byłego gangstera, który dzięki Supermanowi odnalazł w sobie dobro. Jego monolog, skierowany do Boga, stał się kwintesencją żalu całego uniwersum DC:
Dlaczego Superman musiał umrzeć, podczas gdy taki złamany starzec jak ja wciąż żyje? To niesprawiedliwe!
Bibbo Bibbowski
Symbolicznym punktem zwrotnym była scena zawału Jonathana Kenta, który nie wytrzymał emocjonalnego ciężaru straty syna. W tym momencie DC podjęło bezprecedensową decyzję – zawiesiło na trzy miesiące wszystkie serie poświęcone Supermanowi, pozwalając czytelnikom doświadczyć autentycznego poczucia straty.
Era pretendentów: Reign of the Supermen
Gdy żałoba zaczęła ustępować miejsca nadziei, DC zaskoczyło fanów wprowadzeniem czterech potencjalnych następców legendarnego bohatera. Każdy z nich reprezentował inną wizję kontynuacji dziedzictwa Supermana:
- w Action Comics pojawił się tajemniczy Ostatni Syn Kryptona, istota o nadludzkich mocach przybyła z kosmosu
- komiksowa seria Superman przedstawiała Cyborga-Supermana, mechaniczny twór złoczyńcy Henshawa
- Adventures of Superman wprowadziło młodzieńczego Superboya, genetycznego klona Clarka Kenta
- Man of Steel natomiast skupił się na genialnym wynalazcy Johnie Henrym Ironsie, który jako Steel kontynuował misję bohatera w zaawansowanej zbroi

Prawdziwy punkt zwrotny nastąpił, gdy okazało się, że Superman wcale nie umarł – jego ciało zostało potajemnie przechowane w Fortecy Samotności przez starożytny kryptoniański artefakt znany jako Eradykator. Wykorzystując energię żółtego słońca, urządzenie to stopniowo przywracało Clarka Kenta do życia. Kulminacyjna scena, w której Eradykator poświęca się, by ochronić osłabionego Supermana przed śmiertelnym działaniem kryptonitu, stała się jednym z najbardziej pamiętnych momentów tej opowieści.
Dziedzictwo: między triumfem, a katastrofą
Choć powrót Supermana w Adventures of Superman #500 odniósł komercyjny sukces, sprzedaż nie dorównała fenomenalnemu wynikowi wydania z jego śmiercią. Ta dysproporcja ujawniła niepokojącą tendencję w przemyśle komiksowym – wydawnictwa zaczęły traktować drastyczne zmiany status quo jako szybki sposób na zwiększenie sprzedaży.
Efekt domina był nieunikniony. Marvel odpowiedział własnymi głośnymi wydarzeniami, takimi jak „Saga Klonów” czy „Heroes Reborn”, podczas gdy niezależni wydawcy rzucili się w wir produkcji limitowanych serii i specjalnych edycji. Rynek został zalany wariantami okładek i pseudokolekcjonerskimi wydaniami, co doprowadziło do powstania spekulacyjnej bańki.
Jak trafnie zauważył scenarzysta DC Comics:
Zarabialiśmy wówczas absurdalne pieniądze, ale czułem, że to musi się kiedyś zawalić.
Paul Kupperberg
Jego przeczucie się spełniło – w 1996 roku rynek komiksowy doświadczył katastrofalnego krachu, a sprzedaż spadła o oszałamiające 70%.
Bilans historycznego wydarzenia
Paradoksalnie, „Śmierć i Powrót Supermana” pozostaje jednym z najbardziej wpływowych momentów w historii komiksu, mimo że jej konsekwencje okazały się mieszane. Z jednej strony udowodniła, że nawet najbardziej ikoniczni bohaterowie mogą być śmiertelni, dając DC bezcenny oddech finansowy i wprowadzając do kanonu nowych, trwałych postaci jak Steel. Z drugiej jednak strony zapoczątkowała niebezpieczną tendencję do traktowania drastycznych zmian fabularnych jako chwytów marketingowych, co na lata zniechęciło wielu czytelników.
Ta historia to komiks w swojej najlepszej i jednocześnie najgorszej postaci – genialny koncept, który stał się ofiarą własnego sukcesu.
Fenomen śmierci Supermana pozostaje do dziś przedmiotem żywych dyskusji wśród fanów i badaczy popkultury, stanowiąc fascynujące studium przypadku relacji między sztuką a komercją w świecie komiksów.