Detective Comics #1100 to jubileuszowe wydanie serii, której początki sięgają lat 30. XX wieku – dzisiaj, prawie dziewięćdziesiąt lat później, wielu z niezwykle utalentowanych komiksowych twórców zbiera się wspólnie na łamach tego wydania, by celebrować cykl, dzięki któremu narodziła się jedna z legend popkultury. Zapraszam do mojej recenzji Detective Comics #1100.

Zeszyt ten jest pod wieloma względami specjalny – przede wszystkim kolejny okrągły jubileusz serii to świetna okazja, by w interesujący sposób uczuć postać Batmana, przypominając czytelnikom za co właściwie pokochali Mrocznego Rycerza. A najlepiej zrobić to poprzez zaproszenie do współpracy śmietanki komiksowych twórców, którzy indywidualnie opowiedzą własne historie na temat tej postaci. I tych znalazło się w Detective Comics #1100 aż cztery (zeszyt składa się z 56. stron).

Za stworzenie pierwszej z nich odpowiada Tom Taylor i Mikel Janín – panowie ponownie łączą siły tym razem jednak, by odpowiedzieć chwytającą za serce, pełną akcji historię Batmana, który ratuje najlepszego przyjaciela małego chłopca. Mimo, że jest to opowieść ukazana jedynie za pomocą formy wizualnej (brak dialogów/monologów/przemyśleń), to jednak twórcom udało się zachować dobrą dynamikę. Bardzo podoba mi się również sama narracja (ma kilka naprawdę dobrych momentów), odpowiednio oddane wrażenie ruchu oraz kolorystyka opowieści. Dobre rozpoczęcie zeszytu…

Mariko Tamaki oraz Amancay Nahuelpan również mieli okazję pracować ze sobą poprzednio, również przy serii Detective Comics – tym razem próbują przedstawić czytelnikom świat Bruce’a Wayne’a, jako bogatego filantropa oraz odpowiedzieć na pytanie, jak jego podwójne życie przenika się działaniami jego alter ego. To fajna historia, która pozostawia czytelnika z kilkoma pytaniami, ale też jasno uzmysławia, że pochopne wyciąganie wniosków, nie znając szerszej perspektywy sprawy, często może okazać się zgubne.

W trzeciej historii, a drugiej mojej ulubionej z Detective Comics #1100 (po historii małego chłopca) do głosu dochodzi Greg Rucka i Álvaro Martínez Bueno łączą siły w opowieści, która stawia pytanie: czy Gotham miało się lepiej, zanim pojawił się Batman? To opowieść bardzo w stylu Grega (jeżeli czytaliście fenomenalne Gotham Central, to szybko załapiecie, o co mi w tym momencie chodzi). To osadzona silnie w rzeczywistości historia, której motywem przewodnim jest interesująca rozmowa dwóch lekarek na temat ciężkich zmagań, często moralnych, z jakimi mają do czynienia w codziennej pracy. Bardzo to fajne…

Za tworzenie czwartej, ostatniej z tych historii odpowiadaj duet – Dan Watters i legendarny artysta Bill Sienkiewicz – przedstawiają oni historię, która ukazuje, jak podobne są motywacje Batmana do motywów przestępców, z którymi ślubował walczyć, i jak zmaga się on z własną ciemnością. W moim odczuciu, pod względem fabularnym i narracji jako takiej, jest to najsłabsza z przedstawionych w Detective Comics #1100 historii, niemniej niektóre z kadrów są niezwykle klimatyczne.


W ogólnym rozrachunku, Detective Comics #1100 to naprawdę bardzo, ale to bardzo dobry zeszyt. Zaskoczony jestem, że ciągle siedzi mi w głowie pierwsza historia, ale to tylko potwierdza, jak dobrze można poprowadzić narrację nawet, gdy nie używamy słów. Polecam, nie tylko dla tej opowieści, ale chyba dla tej szczególnie!

Rating
Autor:Łukasz Skowroń

Ogromy fan dobrych fabularnie seriali - dramatów, science-fiction i skandynawskich kryminałów. Poszukiwacz nieanglojęzycznych perełek serialowych, w których historia i scenariusz stoją na wysokim poziomie. Lobbysta gier, nie platform. Miłośnik komiksów, pod warunkiem, że nie jest to Marvel.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *