Nazwa River End Games może wielu z Was mówić niewiele – umiejscowione w Göteborg, jednym z zachodnich miast Szwecji, studio deweloperskie to jednak zespół utworzony przez weteranów branży. W jego skład wchodzą osoby pracujące wcześniej nad takimi projektami, jak Mirror’s Edge, Battlefield, Need for Speed, czy Medal of Honor. A debiutancki projekt tego zespołu, Eriksholm: The Stolen Dream, udowadnia, że ci ludzie wiedzą, jak tworzyć świetne gry.

Mimo, że zbliżającą się premierę Eriksholm: The Stolen Dream śledziłem z zainteresowaniem, to jednak nie spodziewałem się, że tytuł ten będzie przez branżę elektronicznej rozrywki odebrany tak pozytywnie – 80 punktów w serwisie OpenCritic spośród 49 recenzji jasno sugeruje, że mamy oto do czynienia z grą co najmniej solidną.

Okazuje się bowiem, że mimo iż Eriksholm: The Stolen Dream nie jest ani mesjaszem gatunku, ani niczym generalnie odkrywczym, to jednak jego składowe elementy są na bardzo wysokim poziomie, co razem przekłada się na niesamowicie miodną przygodę, w której miałem przyjemność uczestniczyć na premierę tego tytułu. W tej grze bowiem naprawdę mnóstwo rzeczy przyciąga nie tylko uwagę, ale też zapada w pamięć na długo po odłożeniu kontrolera.


Ale zacznijmy od początku. Czym ten tytuł tak naprawdę jest?

Eriksholm: The Stolen Dream (2025)

Eriksholm: The Stolen Dream to zaprezentowana za pomocą rzutu izometrycznego przygodowa skradanka, w której główny nacisk postawiony został przez twórców na narrację. Akcja tytułu osadzona została w zachwycającym, tytułowym mieście Eriksholm – rozległej, nordyckiej aglomeracji inspirowanej elegancją i surowością Skandynawii z początku XX wieku.

Historia rozpoczyna się w momencie, gdy znika Herman, brat głównej bohaterki. Pościg policji za chłopcem oraz prowadzone na własną rękę poszukiwania brata przez naszą protagonistkę wywołują łańcuch katastrofalnych wydarzeń, które odmienią nie tylko ich życie, ale i los całego miasta.

To, co być może zaczyna się z lekka sztampowo już po chwili przeradza się wielowątkową i przede wszystkim angażującą historię, która stanowi jeden z najmocniejszych filarów tej produkcji.


Linia fabularna bez wątpienia stanowi bowiem serce Eriksholm: The Stolen Dream, a zachwycające sceny przerywnikowe, wsparte poprzez wyjątkowo dopracowane sesje motion capture oraz fenomenalne aktorstwo, nadają tej historii naprawdę wyjątkowy charakter.

W trakcie zabawy rozmowy z napotkanymi postaciami nie tylko rozkwitają – same dialogi, często podsłuchiwane u postaci niezależnych podczas skradania się przez starannie zaprojektowane lokacje miasta rozwijają naszą wiedzę na temat świata gry skutecznie do ożywiając. Niczym niewymuszone dialogi, świetnie zresztą rozpisane przez osoby odpowiedzialne za scenariusz, rozbudowują lore oraz potrafią subtelnie kierować graczy w kierunku stosownego celu.

To wszystko sprawia, że historia w Eriksholm: The Stolen Dream jest centrum wędrówki – tworzy ona niezwykle wciągającą opowieść, która utrzymuje właściwy poziom zaangażowania do samego końca zabawy.

Wspominając o fenomenalnym (tak, po raz kolejny użyję tego słowa) aktorstwie warto zatrzymać się przy tym aspekcie gry na kilka dodatkowych chwil – rzadko bowiem, w produkcji typowo niezależnej, której budżet daleki jest od nakładów finansowych typowych gier AAA, spotkać się można z tym elementem gry wykonanym na absolutnie mistrzowskim poziomie.

Profesjonalizm aktorów głosowych jest naprawdę wyjątkowy, tyczy się to nie tylko świetnie wyreżyserowanych scen przerywnikowych (ach, aż chciałoby się, żeby ich było znacznie, znacznie więcej), ale całej gry – głosy postaci, czy to głównych, czy tez postaci niezależnych będących tłem wydarzeń, słychać praktycznie cały czas i zawsze są to dialogi, do jakości których naprawdę nie można się przyczepić.

Eriksholm: The Stolen Dream to zwyczajnie świetnie zagrana produkcja, co w tym segmencie gier spotykane jest niestety zbyt rzadko. Ale może tytuły takie, jak ten, czy też Clair Obscur: Expedition 33 wyznaczą w tej kwestii nowe standardy.

Kolejnym elementem, który również bardzo mi się podobał jest realistycznie przedstawiony, opresyjny dla większości mieszkańców, świat gry. Ten poznajemy nie tylko przez eksplorację (do zaglądania w każdy kąt naprawdę zachęcam, bo można nie tylko znaleźć mnóstwo interesujących rzeczy, ale natknąć się na ciekawe rejony Eriksholm) i podsłuchiwanie/obserwację codziennego życia jego mieszkańców, ale również poprzez poukrywane przez twórców stosowne 'znajdźki’, które rozbudowują naszą wiedzę na temat miasta, w którym się znajdujemy.

A te są naprawdę różnej maści – poczynając od plakatów, poprzez krótkie notatki, listy, paragony, czy kartki na produkty żywnościowe – każdy z nich w jakiś sposób pogłębia informacje na temat realiów, w jakich przyszło nam się znaleźć, a te, cóż – może nie są najmilsze do życia, ale zapewniam Was, są naprawdę bardzo interesujące.

Jeżeli w trakcie zabawy nie uda znaleźć się Wam wszystkiego, to gra rzecz jasna umożliwia powrót do danego rozdziału (nawet jego konkretnej sekcji) celem odnalezienia brakujących dokumentów. Tym samym odblokowanie wszystkich dostępnych w grze trofeów/osiągnięć nie jest szczególnym wyzwaniem.

Ok, ale jak się w to gra?

Eriksholm: The Stolen Dream, jak już zdążyłem wspomnieć na początku tego tekstu, to przygodowa skradanka, w której świat zaprezentowany nam został za pomocą rzutu izometrycznego. Mechanika zabawy bezpośrednio związana jest z wykorzystywaniem umiejętności głównej bohaterki (i nie tylko, chciałbym jednak uniknąć jakichkolwiek spoilerów) oraz elementów środowiska, dzięki czemu może ona niezauważona przemykać pomiędzy patrolującymi miasto policjantami (i nie tylko).

Stopień trudności w zabawie rośnie wraz z rozwojem fabuły, nigdy jednak nie osiąga on poziomu, w którym rozgrywka zaczyna być frustrująca, dzięki czemu gracz może skoncentrować się na odpowiednim przeżywaniu przygotowanej przez twórców historii.

Owszem, jest kilka miejsc, w których warto zastanowić się nad sposobem ominięcia przeszkód, ale warto nadmienić, że wnioski do których dochodzimy samodzielnie, czy z pomocą subtelnych wskazówek w grze, zawsze są wyjątkowo logiczne, nie wywołując na naszych twarzach zażenowania w postaci rozwiązania, na które nigdy samodzielnie byśmy nie wpadli.

Reasumując – Eriksholm: The Stolen Dream to naprawdę bardzo dobra gra. Tytuł, który wziął mnie z zaskoczenia, oferując nie tylko ponad 10 godzin naprawdę interesującej zabawy, ale przede wszystkim historię, która w głowie zostaje jeszcze długo po ukończeniu gry.

To naprawdę angażująca opowieść, osadzona w naprawdę interesującym świecie, z którym naprawdę ciężko jest się pożegnać. I dlatego właśnie tę grę naprawdę Wam wszystkim gorąco polecam!

Rating

Autor:Łukasz Skowroń

Ogromy fan dobrych fabularnie seriali - dramatów, science-fiction i skandynawskich kryminałów. Poszukiwacz nieanglojęzycznych perełek serialowych, w których historia i scenariusz stoją na wysokim poziomie. Lobbysta gier, nie platform. Miłośnik komiksów, pod warunkiem, że nie jest to Marvel.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *